Przepiękne widoki świetna praca kamery, ujęcia, zbliżenia istny majstersztyk nie mogę się nadziwić w jak fantastyczny sposób został oddany w tym filmie ponury dziki klimat bardzo polecam.
Zgadzam się, Mnóstwo genialnych zdjęc przyrody, niesamowite zbliżenia postaci, kamera często od dołu, co daje jeszcze większy efekt. Sama treśc filmu nie porywa tak, jak wykonanie i gra Leo.
Ha! To raczej DiKarpio przypełzł do Inarritu po Birdmanie. Mam nadzieję że nie będę musiał długo czekać na coś świeżego od tego mexa :-) Powiewa świeżością z reżyserki..
Oczywiście, nie treśc w tym filmie porywa, ale forma. Mnie zachwyciły zdjęcia, muzyka, ciągle mam z tyłu głowy sceny z filmu, klimat filmu zostaje w nas na długo. To taka epicka opowieśc i mimo pewnych dłużyzn nie nudzi.
Zdjęcia popieram pierwsza liga , jak dla mnie mocny pretendent do Oskara za zdjecia właśnie, co do muzyki , ja tam słyszałem tylko jeden utwór praktycznie przez cały film , do tego jakoś nie wywołał u mnie dreszczy , ale to moja opinia. Troche przydługi i momentami nudny, a co do Leo , według mnie lepiej zagrał w wilku z wall street, ale tu jest nieśmiertelny jak Willis w Szklanej pułapce 4.0:)
Tu Leo miał o wiele trudniejsze zadanie niż w Wilku. Skupic na sobie uwagę widza przez 2 godziny, gdy idzie, sunie, leży, siedzi, znów leży, jęczy, mruczy, sapie itd... To nie była łatwa rzecz :) Reżyser pomógł mu dodając do tego bardzo dobre zdjęcia, przyroda też stała po stronie boskiego Leo i mnie ta opowieśc (mimo faktycznie miejscami przeciągania) wciągnęła. Był stworzony klimat, w który weszłam. I trzymam kciuki za DiCaprio. Za Wilka miał bardzo małe szanse na Oscara, rzadko dostaje Oscara bohater tego typu. Chodzą słuchy, że Akademia nie lubi DiCaprio i tu może być też pies pogrzebany. Bo jak nie za "Co gryzie Gilberta Grape'a" czy właśnie za "Zjawę" to za co?
O to to! Masz rację co do roli Leo, to samo było z Hardym w filmie "Locke" siedział za kierownicą przez 90min i rozmawiał, to było dopiero wyzwanie, skupić uwagę i nie znudzić widza.
No właśnie. A do tego Leo się ubrudził, utrudził, zasapał, zastękał, zakrwawił. Włos tłusty, ciało zmasakrowane. To nie był ten sexi Leo z Wilka czy poprzedniego Wielkiego Gatsby
Tak i nie zapominajmy o zahartowaniu, musiał jakoś się też fizycznie wysilić, zagrać ból i być w tym prawdziwy.
Nie zaskoczył mnie, bo dla mnie to od dawna bardzo dobry aktor, a przy tym chyba jeden z najbardziej niedocenianych, bo wiele osób kojarzy go tylko z tym ładnym chłopcem z Titanica.
Chciałbym jeszcze dodać że podczas sceny w której Indianin rzuca mu soczystą wątróbkę, DiCaprio zdecydował się że spróbuje zjeść prawdziwą surową wątrobę, a nie jakąś ala wątróbkę.Już za to propsuje tego aktora, bo dzięki takim pierdołą film jest bardziej realistyczny i prawdziwy.
Scena ta byla dla niego trudniejsza z tego wzgledu, ze prywatnie jest wegetarianinem... Musialo to byc dla niego niezle wyzwanie, i czytalam, ze po wszystkim zwymiotowal. Jako wegetarianka z 16 letni stazem... podziwiam.
Jak Zjawa dostanie Oskara to potwierdzi się, że trzeba zrobić gniot, żeby dostać tę nagrodę. Tak niedorzecznego filmu dawno nie widziałem i męczyłem się bardzo podczas seansu. Myślałem, że może końcówka uratuje sprawę, ale była tak przewidywalna. Tego już nawet Leo z Hardym nie był w stanie uratować.
Akcja filmu idzie do przodu wolniej niż główny bohater na początku. Jest to tak nieprawdopodobna historia, że aż się nie chce po prostu oglądać jak niedorzeczność goni niedorzeczność. Uwierzyć w prawdziwość Zjawy to tak jakby uwierzyć, że kury kolorowe znoszą pisanki. Czy jakiś człowiek przeżyłby z takimi obrażeniami sam w zimie? Żaden.
Oczywiście, że żaden :) Tu pełna zgoda. Ale czy na Marsie jakikolwiek człowiek przeżyłby jak - całkiem sympatyczne zresztą - Matt Damon zakładając sobie szklarnię? :)
To poczytaj forum Marsjanina i te tłumy forumowiczów udowadniających, że te wszystkie zdarzenia są możliwe i realne.
Póki co nie są tak jak przeżyć zimą w górach poharatanym przez niedźwiedzia. W przyszłości może tak, ale to jest kwestia techniki.
Przerysowany, ale na pewno nie "niedorzeczny". Polecam poczytać o historii tego filmu, książce M. Punke i postaci Hugh Glassa.
Naturalne, że dużo scen jest rysowanych pod odbiorcę masowego, ale nie znaczy, że cały film był słaby.
Dużo scen jest rysowanych pod debila nie umiejącego korzystać z własnego mózgu. Sama historia jest świetna, niestety film spie*dolony. Reżyser myślał, że pozjadał wszystkie rozumy na temat survivalu. Nie miał na ten temat żadnego pojęcia. Akademii się pewnie ten film spodoba...
Moim zdaniem mocno przesadzasz. Film ma piękne zdjęcia, dobrą grę głównych aktorów i całkiem 'oscarową' historię. Sztampowe? Kino istnieje od ponad 100 lat (a jeśli przyjąć, że początkiem były 'Narodziny narody' to dokładnie 100), w tym czasie opowiadno już prawie wszystko. Odkrywczość i oryginalność to strasznie problematyczne sformułowania - ja uważam, że 'Zjawa' była całkiem odkrywcza jak na ten gatunek. Gra kamery była fenomenalna (scena, w której krew pryska na kamerę!;-)), aktorzy grali ciekawie (Leo IMO mógłby dostać za to Oscara, chociaż rzeczywiście miewał lepsze role), scenariusz całkiem okej. Zawsze chciałem zobaczyć ekranizację "Wzgórza Błękitnego Snu" Newerlego i mam wrażenie, że momentami wyglądałaby tak jak ta walka.
Wielu ludzi krytykowało 'Boyhood' za "nudę" = ja uważam, że to przyjemny film. de gustibus non est disputandum :-)
Scenariusz pisany na kolanie, a gra aktorska Leo ograniczająca się do sapania i marszczenia czoła też nie powalała. Hardy już miał dużą ciekawszą rolę i najbardziej ona pokazywała prawdziwe oblicze człowieka w niebezpieczeństwie. Zostawienie konającego było dużo bardziej logicznym wyjściem niż niesienie go przez góry. No może jeszcze dobicie go, by nie cierpiał. Z Leo robi się bohatera, a Glass był raczej cwaniaczkiem dbający o własne interesy niż czułym tatulkiem mszczącym się na zabójcach syna. Poza tym ile można oglądać krajobrazy? Na prawdę wydłużenie tego filmu do aż 2,5 h nie dało nic dobrego. I jeszcze pytanie odnośnie tytułu? Czemu tak? Bo mu się żona przypominała? Czy dlatego, że on już prawie nie żył? Dziś Leo odbierze Oskara za film, który najmniej zasłużył.
Może nie zrozumiałeś o czym tu piszemy. To był film! Nie dokument, nawet nie dokument fabularyzowany. Ale czytałem kiedyś o jakiejś historii o gościu chyba rannym który przeżył na Alasce i coś z niedźwiedziem też było. W każdym razie nie było w tym filmie nic nadzwyczajnego. Nie można stwierdzić, że nikt by tego nie przeżył a nawet żeby to i tak nie powód, że film jest zły bo nie o to tu chodzi. Oceniając film tylko pod względem realistyki musiałbyś każdy film typu fantasy oceniać na zero a każdemu filmowi bazowanemu na rzeczywistych wydarzeniach dawać ocenę od 6 w górę.
Oglądałeś pewną historię dziejącą się w przeszłości i przez te 2,5 godziny powinieneś być na niej skupiony a potem dokonać oceny. Bo od tego jest film, ma chwilowo przenieść cię w miejsce i czas akcji i wywołać emocje. To jak dobrze to zrobi nie zawsze musi zależeć od autentyczności wydarzeń.
Jedyną emocją, którą wywołał ten film było znużenie. Film fantasy powinien, a nawet musi zawierać rzeczy, które są fantasy. Przygody Glassa były przekoloryzowane i sprzeczne z logiką. Poza tym jeśli w filmie przygodowym nic się nie dzieje to też jest źle. Akcja wlokła się niczym Leo.
Jak dla mnie to Leoś o wiele lepiej spisał się właśnie w ""Wilku...". Tu mnie wcale nie przekonał, a to jego sapanie doprowadzało mnie do szału. Moim zdaniem to jedna ze słabszych jego ról, a film jest tak słaby, że nawet szkoda słów.
Akurat w tym filmie nie musiał się za bardzo wysilać, bo głównie stękał i jęczał a ma o wiele szerszy warsztat niż tutaj to pokazał. To raczej wina samego reżysera, że zafundował widzom przynajmniej 30 minut jęczenia z bólu by później pokazać, że dla chcącego nic trudnego - jazda na koniu, upadki na glebę z wysokości, pływanie w lodowatej wodzie.
Gdyby Leo raz a porządnie, w jednej scenie naprawdę pokazał smutek i rozpacz nad ciałem martwego syna, a potem postanowił, że musi dorwać drania, wyszłoby to o wiele lepiej a tak mamy ciągłą sekwencję scen wizji jego rodziny, gdzie nie do końca widać, że jest mu naprawdę żal.
Czy Leo powinien dostać Oscara? Na pewno za "Co gryzie Gilberta Grape'a?" A za to? Mnie nie przekonał do swojej postaci, zdecydowanie lepiej się zaprezentował w "Wilku..." czy chociażby "Wielkim Gatsby'im".
bezwzględnie podpisuję się pod powyższą opinią, oscar za zjedzenie surowej wątroby? Po stokroć lepiej wypada w Wielkim Gatsbym (notabene kładzie na łopatki sztywnego Redforda z wersji z lat 70-tych), czy też w Gilbercie , sorry panie di Caprio, ale oscar się nie należy.
Ciekawe, że Diamond w Marsjaninie też walczy o przetrwanie, i wydaje się być bardziej przekonywujący niż di Carpio.
Za Gilberta na pewno nie powinien, bo Fiennes w "Liście Schindlera" wykonał lepszą robotę.
DiCaprio nie powinien dostać Oscara za "...Grape'a?" bo Fiennes lepiej zagrał w "Liście..."?
Czekałem na dobrej jakości wersję 1080p bo pomyślałem dobry film obejrzeć warto tylko w przyzwoitych warunkach czyli noc głośno i w dobrej jakości. Zonk zawiodłem się
1. Cały film bardzo przewidywalny
2. Scena z wchodzeniem do konia to już było.... nie pamiętam w jakim filmie koleś wkładał nogę w (Lwa morskiego czy tam dużą fokę) żeby ją rozgrzać -sam film też lepszy
3. Muzyka ? jaka muzyka jestem świeżo po seansie i nie pamiętam żadnych ciekawych nut ani dźwięków (poza atakiem niedźwiedzia)
4. Lezie i lezie i lezie i lezie od czasu do czasu ognisko i coś zje i tak prawie cały film wszystko może a zdrowie regeneruje się jak po napoju leczniczym w grze RPG
5. Widoki jakie qrwa widoki, śnieg śnieg i śnieg choinki i trochę wody (góry ładne są ale na żywo).
6. Coś w ten deseń już było nie potrafię podać tytułów ale 2 filmy w tym klimacie widziałem na pewno były lepsze gdzie główny bohater uciekał przed grupą/mścił się.
Ad 5
Góry, lasy, niebo, rzeki, chmury, skały, rozległe przestrzenie. Może przysnąłeś przez tę przeciągniętą historię i przeoczyłeś.
na torrentach jest chociażby. niestety po polsku na razie chyba tylko w kinie :)
Albo wcale nie oglądać, jak bym wydał na to coś 20 zł to bym się czuł bardziej wy*ymany niż Glass przez swoich "kolegów".
Zobacz ze wiekszosci scen akcji krecona jest jednym ujeciem bez ciec...za to duzy duzy plus dla aktorow...Sam film oceniam na 7 ..Leo mial lepsze role na oskara
Sama praca kamery genialna. Zbliżenia powodujące, że czułam niesamowitą bliskośc z aktorami.
Zgadzam się! Takiego filmu dawno nie było. A Leo zagrał fenomenalnie. Oby w końcu mu pykło z Oscarem ;)
Wróciłam z kina i mam mieszane uczucia... Z jednej strony film świetnie nakręcony, fantastyczne widoki i piękne zdjęcia oddające piękno w swojej krasie, a zarazem ponurość tajemniczej i dzikiej "dżungli". Rola Dicaprio bez dwóch zdań zasługuje na Oscara, zresztą nie po raz pierwszy (Co gryzie Gilberta Grape'a, Krwawy Diament). Przeżycie bólu, rozczarowania, gniew, brudny, tarzający się w błocie i przede wszystkim oddanie wszystkich emocji, który oddaje widzowi - zasługują na najcenniejszą nagrodę. Z drugiej strony medalu Zjawa troszkę przedłużał się w czasie. 150 minut to trochę za dużo na wizytę w dzikim lesie, rzece, zmagania z żywiołami, cierpieniem. Pół godziny mniej skróciło by mozolne rozkręcanie filmu no i Leo, który w mgnieniu oka wyzdrowiał... Tak czy owak zostawiam 7, Zjawa porusza sprzeczne emocje i przez to długo pozostaje w pamięci.
Nie przeczę, że w filmie są nielogiczności i pewne kwestie są mocno naciągane. jednak jako opowieśc nieco baśniowa ma chyba prawo do takich sytuacji :) Ja na nie przymknęłam oko. Bo w filmach fantasy czy SF też nie szukamy logiczności i realizmu. Ja ten film oglądałam jak baśń i odpuściłam szukanie nielogiczności. A co do długości faktycznie mógł być krótszy.
Kamerą kręcił Lubezki, więc jakość murowana ;), polecam wejść sobie w jego filmografię