Nie powiem, że film słaby, bo przyjemny w odbiorze, ale czy siedem Oscarów to nie za dużo?
Jeden za kostiumy, a pozostałe 6 nie mam pojęcia za co. Jakbyś mógł dostrzec jaką wystawiłem temu czemuś ocenę to dowiedziałbyś się że z wielkim niesmakiem oglądało mi się to widowisko.
Mooooooooooooooooooocno przesadzasz!
Na "jedynkę" nawet filmy D. Edwarda Wooda Jr nie wszystkie zasługują (jego "Plan dziewięć z kosmosu" jest uznawany za najgorszy film w historii kina); chyba, że mścimy się za coś, co nam OSBIŚCIE nie odpowiada (np wierzącemu film "bluźnierczy").
Działając na Twojej zasadzie wystawiłbym 1/10 np. "W 80 dni...", "Ben Hurowi", "Titanicowi", "Gladiatorowi" - żeby już poprzestać na filmach "oscarowych". Chciałbyś?
Coś "pochrzaniłem" - zdaje się wyrzuciłem czyjąś odpowiedź i moją na to! Przeprasza i proszę o powtórzenie.
Wrzucaj sobie 1 na co Ci się żywnie podoba, przecież ja Ci nie każe lubić tego co ja i oceniać nad niebiosy co ja. Wystawiłem swoją ocenę i się niej trzymam, nie jestem żadnym manipulatorem czy czymś pośrednim, takie jest moje zdanie i rozumiem, że mnie chcecie zjeść za tą ocenę i wypowiedź, bo wiem jak czuje się człowiek kiedy beszta sie wg. niego "dobry" film.
Nie chodzi o besztanie kogokolwiek, ale rozumiesz chyba, że "nieporozumienie" - poniżej nawet "bardzo zły" - to NAPRAWDĘ przesada! Ja tylko trzem filmom (na prawie 1200) dałem "jedynkę".
"Zakochany Szekspir" to jedyny film do tej pory, który otrzymał ode mnie 1. Z resztą, nie rozumiem dlaczego się tak bulwersujesz, przecież czym jest moja ocena wobec własnego zdania i średniej na Filmwebie. Chyba trochę przesadzasz naprawdę. Możesz się ze mną nie zgadzać, ale to nie zmieni wcale mojego zdania.
TAK TAK TAK całkowicie się z Tobą zgadzam. No wreszcie ktoś rozsądny kto nie dał się nabrać na ten gówniany film
Co nie zmienia faktu że 1 to przesada przy jakimkolwiek filmie który jest technicznie bardzo dobry. Sugeruję dzielić ocenę 5 za stronę techniczną i 5 z własnych odczuć. Wtedy oceny będą trafniejsze, ja staram się tak oceniac i w mojej skali oceny odczuć zero istnieje. Polecam ;)
Ten film był dobrze skręconą produkcją ze świetnym epizodem Judi Dench. Niestety jak tylko pojawia się Paltrow ma się ochotę wyłączyć telewizor. Nie wiem kto i czym sie kierował nagradzając ten film. Bo tak naprawdę nie zasługuje na żadnego Oskara.
Ja też nie rozumiem fenomenu tego filmu. Choć kostiumy faktycznie były piękne. Największą zagadką jest dla mnie jak on mógł przyćmić Elizabeth, który był rewelacyjny, a rola Cate Blanchett wspaniała.
Akurat zwróćcie wszyscy uwagę na to, że "Zakochany Szekspir" zdobył Oscara za "Najlepszy film" w okresie gdy Akademia wręcz szalała za takimi błahymi romansidłami. Poprzednimi filmami nagradzanymi w tej kategorii były "Titianic" oraz "Zakochany pacjent", więc nic dziwnego z ich strony :P
Jeśli ktoś pisze że to jedna z największych Oscarowych pomyłek to z pewnością nie widział wszystkich filmów nagrodzonych tą nagrodą.
No ciężko by było komuś kto się tym nie interesuje te wszystkie filmy obejrzeć :) dla mnie największą pomyłkach było Gigi z 1958
Dla mnie natomiast "Tom Jones" to największa pomyłka w historii tych nagród. "Gigi" przynajmniej ma piękne kostiumy i scenografię, a film Richardsona nie ma nic, co by zapadało w pamięć. To jest coś w stylu "do obejrzenia i zapomnienia", naprawdę nie rozumiem fenomenu. "Zakochany Szekspir" przy tych obydwu "dziełach" jest naprawdę dobry, chociaż Oscar za "najlepszy film" to przesada.
Dla mnie większą porażką była "Gigi", ale może dlatego, że w przypadku "Toma Jonesa" na nic niezwykłego się nie nastawiłam, a jako miłośniczka starych musicali od "gigi" oczekiwałam sporo ;)
A co myślisz o tegorocznym zwycięzcy, czyli "The Shape of Water"? Nie taka pomyłka jak "Gigi" czy "Tom Jones", ale biorąc pod uwagę, że wśród nominowanych były lepsze "Phantom Thread", "Trzy Billboardy..." czy nawet "Get Out", to werdykt jednak rozczarowujący... ale i tak lepiej tak, niż gdyby nagrodzili "Dunkierkę" lub "Lady Bird".
Jeszcze nie miałam okazji go obejrzeć, miałam iść do kina, ale recenzje mnie zniechęciły a i czasu zabrakło...Ale byłam święcie przekonana, że "Billboardy" wygrają w cuglach, choć "Phantom Thread" podobało mi się najbardziej.
Mi też "Phantom Thread" najbardziej się podobało z tych nominowanych filmów i to skandal, że dostało Oscara tylko za kostiumy. Brak nominacji za "scenariusz oryginalny" też uważam za kpinę, a Anderson i Day-Lewis byli bez dwóch zdań najlepsi wśród tych wszystkich nominowanych w swoich kategoriach - jak Jamesa Franco nie nominowali w kategorii aktorskiej, to naprawdę, wolałbym aby Day-Lewisowi dali czwartego Oscara. No i Vicky Krieps zasługiwała na nominację, bardziej niż Ronan na pewno, chociaż przyznam, że w porównaniu z 2016, kobiece role w 2017 naprawdę na wysokim poziomie stały.
Ja przecierałam oczy ze zdumienia, że nie nominowano Krieps, toż to była znakomita rola! DDL moim zdaniem został ograbiony z Oscara, bo reszta panów prezentowała się na jego tle bezpłciowo. Tak samo szkoda mi było, że "Phantom Thread" nie dostał nagrody za muzykę, według mnie była doskonała.
Dokładnie, ja "Phantom Thread" absolutnie bym nagrodził w każdej kategorii, do której było nominowane, poza aktorką drugoplanową - dla mnie to jednak nie to, całkiem spoko rola, ale Allison Janney była zdecydowanie lepsza i tutaj statuetka akurat zasłużona. Statystycznie, nie dziwię się, że Vicky Krieps nie dostała nominacji, bo też nie była nominowana do innych nagród i od krytyków też chyba nic nie dostała, ale no... skandal w każdym razie, bo ta rola zasługuje na nominację. Nie na wygraną, bo moim zdaniem Margot Robbie jednak rozbiła bank swoją rolą, ale na wygraną Frances McDormand nie narzekam.
Największym skandalem ostatnich Oscarów i tak jest brak nominacji dla Jamesa Franco - osobiście nawet bym mu dał tego Oscara, bo jak dla mnie, razem z Samem Rockwellem był najlepszy w tamtym roku, jeżeli chodzi o męskie kreacje, chociaż Rockwell to już na szczęście inna kategoria. Kocham Day-Lewisa w "Phantom Thread", ale James Franco jest moim zwycięzcą. W każdym razie, z tych, których nominowano, to Day-Lewis number 1, ale ogólnie, jeżeli chodzi o 2017 rok, to zdecydowanie Franco bez dwóch zdań.
Mam podobnie - dla mnie "Phantom Thread" to zdecydowanie jeden z lepszych filmów ostatnich kilku lat i nagrodziłabym go w każdej możliwej kategorii. Ten film był po prostu wyśmienity. Akurat role obbie i Franco muszę nadrobić, bo jakoś nie było okazji obejrzeć, ale akurat brak nominacji dla niego po tej całej aferze jest zrozumiałym. Szkoda, że dali wiarę pogłoskom, a zapomnieli o najważniejszym - talencie i cięźkiej pracy. Smutne.
Dokładnie tak, całe Hollywood... dużo osób cały czas myśli w USA, że Kirk Douglas naprawdę zgwałcił Natalie Wood, mimo że nigdy nie było na to żadnych dowodów i nikt nie wniósł żadnego oskarżenia. Chociaż w przypadku Franco było podobnie, tyle że on został oskarżony o molestowanie, a nie gwałt, i tej sprawy też nikt nie wniósł do sądu, tylko kogoś podkusiło by zniszczyć jego karierę po tym Złotym Globie. Wcześniej dostawał nagrody krytyków (mało ich było, ale zawsze coś), był nominowany do SAG czy Critics Choice, a i tak... gdyby nie wygrał tego Globa, to nie byłoby całej afery, bo to nagroda na większą skalę jest niż takie Gotham, które najpierw zdobył i które niby rozpoczyna sezon nagród. A kto oskarżył tego biednego Jamesa? Niby aktoreczki, którym się nie udaje zaistnieć w branży. I jeszcze te laski na Twitterze mu wypominały jakąś aferę z 17-latką, która służyła za reklamę do jakiegoś filmu z jego udziałem. Nie wiem, ludzie w Hollywood i w ogóle w USA są popieprzeni - każdego oskarżonego od razu linczują bez żadnego śledztwa i udowodnienia winy, i nie trzeba być nawet oficjalnie oskarżonym, bo co to za oskarżenie, jak ktoś sobie napisze na Twitterze, że został molestowany? Najgorsze w tym jest to, że wielu w to wierzy.
No cóż, to jest niesamowicie krzywdzące, ale taka mentalność Amerykanów. Najwyraźniej uważają, że w każdej plotce tkwi ziarnko prawdy i skoro ktoś został o coś posądzony, to znaczy, że nawet jeśli w tym przypadku jest niewinny to i tak jest przestępcą. Szkoda tylko, że cierpią na tym niewinni ludzie, o sztuce nie wspominając.
ten film jest lepszy za każdym razem gdy go oglądam dla mnie 9/10, nie wiem czy oskarowa Paltrow ale z pewnością to jej najlepsza rola;film ma wspaniałą fabułę z głębszym przesłaniem, które jeden czuje drugi nie, taki los, długo by pisać, stawka aktorska jest doborowa, dialogi bardzo dobre, film o miłości, dwaj bohaterowie mówią do siebie tak, ze normalny człowiek został by wyśmiany, a jednak na ekranie wygląda to naturalnie; film obejrzałem czwarty raz, za pierwszym ten cały sukces oskarowy sprawił, że miałem bardzo duże wymagania, chyba nie takie jakie powinienem,oczekiwałem na coś ambitnego, film jest ambitny ale skrzętnie to ukrywa pod przykrywką zwykłej komedyjki, zresztą podobnie jest z dziełami Szekspira, nie, zebym porównywał, bo to nie ta liga, w dzisiejszych czasach Szekspir pewnie skończyłby jako scenarzysta jakichś filmów akcji