Jest chyba najlepszą "sceną po napisach" w historii całego kina rajtuzowego.
Jak mi się ta scena podobała, to chyba jasne, że mogłem wyrażać swoje emocje poprzez bicie brawa. Tym bardziej, kiedy pół sali również to robi i wiesz, że nikomu nie przeszkadzasz xd
Bije się brawo komuś, możesz bić brawo w teatrze, a po co to robisz w kinie, kto Cię usłyszy? :D Trochę to bez sensu.
To dosyć popularne, że bije się brawo na koniec filmu, chociaż też tego nie praktkuję :D Mi się zdarzyło słyszeć klaskającą widownię na scenach po napisach Deadpoola 2.
Bicie brawa ma sens kiedy tylko ludzie mają ochotę. Fajnie się pocieszyć z innymi i usłyszeć, że "wszystkim" się podobało.
True that. Nigdy nie zapomnę kiedy na jakims konwencie w połowie lat '90. operator musiał przerwać na chwilę wyświetlanie "Johnny'ego Mnemonica" przez burzę totalnej owacji z okrzykami i meksykańską falą (!) po scenie, gdzie ktoś z gangu Ice'a-T trafił członkinię Yakuzy strzałą z kuszy prosto w usta :D :D :D
Bo to przeszło z Ameryki do nas. Tam wszędzie klaszczą. Po wylądowaniu samolotu, po zaśpiewaniu sto lat, w kinie, w knajpie, w metrze, na peronie. Kiedy jeszcze Polak nie widział na ekranie tych zwyczajów, myślicie, że po lądowaniu na Okęciu klaskał? Ni czorta. Głośne klaskanie było wręcz jak przekleństwo i nie było tolerowane nigdzie indziej jak na koncercie, teatrze lub na weselu.
Scena nawiązuje do jednej z pierwszych animacji o Spidermanie która powstała w czasach gdy słowo internet nie istniało. Obecnie jest przerabiana na tysiące memów.
po ponownym obejrzeniu zmieniłem ocenę, po prostu za pierwszym razem miałem widocznie kiepski dzień