A w Gosslingu to się zakochuję bardziej z każdym obejrzanym filmem :) w postaciach, które sobą
tworzy..
Dobry aktor, ale w tym filmie grał taką postać, że aż chciałem żeby zginął. I bum, 10 minut później moje życzenie się spełniło :)
Matko człowieku, co za podejscie! Owszem grał gościa narwanego, nie postępujacego właściwie, zgodnie z prawem itp., to na pewno, ale w gruncie rzeczy z dobrym charakterem, sercem i robil co potrafił aby odzyskać rodzinę.
Gdyby nie zginął nie byłoby satysfakcji, tego uczucia katharsis. Film byłby słabszy.